poniedziałek, 28 listopada 2011

Sezon udany czy nieudany part 2

Teraz postaram się opisać swój progres w trakcie tego sezonu. Czy był to sezon dla mnie udany? Pod wieloma względami na pewno tak. Rozpoczął się od udanych startów na Pucharze Koziołka i Pucharze Doliny Bobru. Z czasem rosła forma biegowa i widać było też duży progres jeśli chodzi o umiejętności techniczne. Zwieńczeniem tego były dobre starty na Limanova Cup i Kaszebe O-Cup oraz wyjazd na EYOC. Tyle jeśli chodzi o to co dobre.

Co było złego? Przede wszystkim fatalne starty na najważniejszych imprezach. Nieudane starty na sprintach podczas KMP oraz kompletna klapa w trakcie Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży. O tym starcie myślałem, przygotowywałem się do niego półtorej roku. W trakcie niego zaliczyłem dwa fatalne starty, a medal zdobyłem na dystansie, który najbardziej mi nie leży. Nie będę już przywoływał złych duchów, ale swój bieg z klasyka ciągle mi się przypomina.

W drugiej części sezonu najważniejszy dla mnie był bieg nocny. Ostatnia szansa na medal w "szesnastkach" - należało ją dobrze wykorzystać. Przygotowany do tego startu byłem naprawdę bardzo dobrze. Ilość treningów "nocnych" pozwalała mieć prawdziwą nadzieję na sukces. Jednak znów coś zawiodło. Myślę, że przede wszystkim moja głowa, dlatego nad nią najbardziej będę pracował. Znów się spaliłem...

Podsumowując, czy ten sezon był udany? Mimo wszystko myślę, że tak. Zdobyłem swój pierwszy upragniony medal Mistrzostw Polski oraz przede wszystkim wiele cennych doświadczeń, które przydadzą mi się w osiemnastkach.

2 komentarze:

  1. Myślę że zdecydowanie musisz sezon zaliczać do udanych. Przede wszystkim dostałeś się do kadry co będzie już zawsze dla Ciebie sygnałem że SIĘ DA!
    Jeżeli chodzi o sam EYOC to bardzo ciężko jest nabiegać coś za pierwszym razem. Tutaj można mnożyć przykłady...Monika G., Olej, ja, Hania W...wszyscy mieliśmy raczej przeciętne (żeby nie powiedzieć czasami denne) starty na pierwszym EYOCu, a wszyscy później zdobywaliśmy medale. Więc bez spiny ;)
    Sam chyba zauważyłeś że największym problemem jest głowa, co widać najlepiej po OOM kiedy pokazałeś na co Cię stać, w momencie kiedy byłeś rozluźniony i uważałeś że dany dystans nie jest Twoim ulubionym, więc tam nie powalczysz. Może nie mam racji, ale jestem przeciwny "nastawianiu się" na konkretny bieg. Myślę że to generuje za dużo niepotrzebnego stresu. Jeżeli zależy Ci na jakimś starcie, to możesz przygotowywać się specjalnie do niego i nastawiać fizycznie...natomiast psychicznie powinieneś go traktować jak każdy inny - czyli docelowo z taką myślą: "jestem dobry, takich startów za sobą mam już wiele, jestem do niego przygotowany, muszę zrobić po prostu swoje...to co zwykle".
    1. Przeanalizuj w których miejscach podczas startów najczęściej traciłeś głowę i postaraj się nauczyć zauważać takie momenty podczas biegu, a wtedy nie bój się zwalniać. Taka czerwona lampka czy alarm w głowie. Ja miałem taki problem z początkami tras...teraz zawsze na 1pk idę bardzo spokojnie.
    2. Wymyśl coś co będzie Ci zajmowało głowę podczas biegu i koncentrowało. Ja sobie zawsze powtarzam w myślach trzy kolejne kody punktów w rytmie jakiejś piosenki która akurat mi najdzie.

    Pozdro i owocnych treningów ;)

    OdpowiedzUsuń