środa, 30 marca 2011

Ach zawody!

Tydzień temu odbyły się pierwsze zawody. O tym, że trzy razy musiałem rozpoczynać rozgrzewkę rozpisywać się nie będę, bo i po co... Co do samego biegu, to jestem z niego zadowolony. Trasa była technicznie prosta, ale i tak satysfakcjonuje mnie fakt, że obyło się bez wtop. Trochę przekombinowałem na PK10, nie pewnie biegłem na PK 11, ale generalnie było ok. Tego dnia czułem się jednak bardzo kiepsko fizycznie, więc przegrałem dużo, bardzo dużo. Cieszy płyny bieg i brak błędów, martwi duża strata, ale w sumie jestem zadowolony.
Następnego dnia odbył się bieg sztafetowy. Chciałbym jak najszybciej o nim zapomnieć. Pierwsza zmiana przybiegła se stratą około 15minut do prowadzących. Ruszyłem nastawiony bojowo, licząc na odrobienie strat. Niestety zaliczyłem jeden z najgorszych biegów od dawna. Na PK3 niepewnie, na PK 4 duży błąd, na PK  fatalny wariant, bo bałem się zielonego, na PK 6 przebiegłem słabo widoczne skrzyżowanie i później skopałem. Na PK 10 mocno zamoczyłem. generalnie fatalnie, cały czas chciałem nadrabiać biegiem straty, a biegowo czułem się też źle.
 W ten weekend odbyły się zawody regionalne. Z uwagi na to, że startowałem w kategorii M16+ można powiedzieć, że były to pierwsze 2 biegi w życiu w seniorach, a przynajmniej z seniorami. Zacząłem mocno, będąc skoncentrowanym. Na PK3 dogoniłem Marka i Adama. Przeszukaliśmy tam wszystkie okoliczne dołki (a było ich dużo), by w końcu trafić na punkt. Straciłem tu około 1 minuty. Następne punkty okey. Na PK6 prowadziłą ściana płaczu, która w końcu doprowadziła mnie do marszu. Na punkt okey, ale byłem strasznie zmęczony. Na PK 7 biegłem bardzo niepewnie, tu zrobiłem największy błąd. Zamiast przytrzymać kierunek i odchaczać elementy, straciłem kontrolę nad mapą. Obudziłem się dośc późno przy takim żółtym, a takie drzemki kosztują sporo. W tym wypadku ponad 2 minuty:( Następne punkty znów pokonywałem czysto, do tego tak jak od początku wreszcie bardzo mocno fizycznie. Na PK12 zobaczyłem w oddali Megę (goniony na 6 minut) i Patryka Marszałka (na 9). Robiłem wszystko by ich złapać, mimo że byłem już straszliwie zmęczony. Gonitwa spowodowała głupi błąd na PK15(kolejny wniosek, nie sugerować się innymi zawodnikami!!!)Do mety dobiegłem już bez błędów. Jeśli chodzi o postawę techniczną nie jestem zadowolony, ale wreszcie obudziłem się biegowo. Trzeba dodać, że trasa nie wynosiła 4km, tylko ok. 5.5km.
W niedzielę odbył się bardzo ciekawy bieg. Bardzo widowiskowa forma orientacji jaką jest start masowy. Kto przybiegnie pierwszy ten wygra(rozbicia na motylkach). Na Pk1 popełniłem lekki błąd pobiegłem nie w tą muldę co trzeba i znalazłem się na ok szóstej pozycji. Dalej biegłem dobrze, udało się przejść do samego czuba. Biegliśmy grupą (Piotrek, Kaszuba, ja i później pan Paweł), cały pierwszy motylek pokonaliśmy właściwie bezbłędnie. Zadowolony jestem z faktu, że na niejeden punkt udało mi się prowadzić. Lekki błąd popełniłem na PK 14, spadłem za bardzo z lewej. Później na motylku rozdzieliliśmy się. Na PK16 niepotrzebnie biegłem dołem(ogromne gałęzie), szalenie wyczerpał mnie podbieg na PK18(węzłowy) Na PK 20 niestety popełniliśmy z Piotrkiem błąd na około 2 minuty, tu uciekli nam Józek z panem Pawłem. Punkt był schowany w choinkach i go przebiegliśmy. Później jeszcze zdarzył się błąd na PK 23 w trakcie przebiegu. Do mety już prościutko. Przybiegłem strasznie zmęczony. Tego dnia po morderczej sobocie średnio czułem się fizycznie, ale jestem z biegu zadowolony. W końcu udało się zdobyć czwarte podium w tym sezonie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz